Muzyka

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 25

Rosmus zaczął się wywijać jak opętany uciekając do swojej szopy. Włażąc do kibla zauważył brak srajtaśmy. Zaczął się ciąć sztachetą i poleciał na oślep do byle jakiego domu. Myślał że to dom Strzały ale był to dom glizdy.
Przepraszam, czy mogę się wysrać w pańskim kiblu? - poprosił Rosmus.
Nie oczekując odpowiedzi poleciał do sracza i wyciągnął z dupy telefon. i zaczął oglądać na allegro kolorowe dzingle.
O, fajny ten tęczowy dzingiel! Kupie se go! - krzyczał na cały dom glizdy.
Co?! - wydarła się na całą szopę glizda.
Gówno! - kwicał - KIBLAS WYLEWAS - powiedział po cichu.
Wyszedł z kibla i zostawił uchylone drzwi. Poszedł do salonu po stare wiaderko i zbierał do niego broń. Spakował obcinacz do paznokci i nóżkę od krzesła.
JESTEM ROSMUS! - krzyczał wkurzony na glizdę.
Wskoczył na kibel i zaczął płynąć strumieniem wody wylanej z kibla. Aż nagle ujrzał coś niepokojącego:
Toż to krwawa menda! - kwiknął uciekając do wentylacji - Ma taką grubą dupę że za mną tam nie wejdzie - uspakajał się.
Ale jednak to się nie sprawdziło! Krwawa menda rozwaliła kilofem wentylację i Rosmus wypadł na podłogę. Pobiegł do szafy po nóżkę od krzesła i dźgał nią krwawą. Pomyślał że gdy ucieknie krwawa się nie dowie i tak się stało...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz