Muzyka

środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 29

- TOŻ TO STARY TUŃCZYKA JEST! - wykrzyknęli wszyscy chórem.
Zejn postanowił rzucić w niego bombom którą wcześniej zamierzał grać. Stary Tunia pobiegł ukryć się na trybunach więc wszyscy się ulotnili z meczu. Rosmus załamany poleciał na pierdach do domu.

*Tymczasem u Rosmusa w szopie*

Dżampreza, dżampreza, dżampreza. Szybko wleciał do kibla i się spulcił. Podczas gdy on srał wszystkie chroboki schowały się za szafę.
- Ufffff, ale ulga - powiedział Rosmus wypełzając się z klopa. - Ale coś mi tu nie pasuje była tu jakaś dżamprezka. Idę po świecke.
Rosmus wziął świeczkę i spierdział się na nią bo zobaczył ten trik w reklamie plusha. Spaliła mu się od tej sztuczki chałpa ale to tylko skutki uboczne.
- Wyprowadzam się! - krzyknął Rosmus.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rosmus poszedł do pierwszego lepszego hotelu.
- Mógłbym kupić pokój na miesiąc? - spytał.
- Oczywiście - mówiła oblazła recepcjonistka. - należy się 1023942 zł. Jedyny wolny pokój jest na 482 piętrze i ma numer 38502. Więc za te przywileje należy się dodatkowa opłata 13678543 zł. Z powodu na pańskie częste sraczki za kibel musisz zapłacić o 3578643 zł więcej. Życzymy miłego pobytu w hotelu.
- Dobrze, dziękuję - powiedział.
Rosmus powoli wygramolił się do góry i znalazł po 36 godzinach pokój 38502. Wlazł do środka i poleciał srać. Okazało się że kibel był na balkonie. A sąsiad z góry akurat wyrzucał śmieci i Rosmus dostał przez to workiem śmieci w łeb gdy siedział akurat na kiblu. Rosmus zaczął pluć do góry wiedząc że napluje se na łeb ale dalej to robił. No kurde, nie wiadomo po co to jego urojenia. Nagle usłyszał od sąsiada we wiadomościach o asteroidzie która leci na hotel. Rosmus nawet nie wstał z kibla a dostał nią w łeb. Ale  R.O.smus się tym nie interesował i dostał zawału...

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 28

Doktor Gejmen niecierpliwił się gdzie jest jego pacjent. Okazało się że jest w Tajlandii. Zaczynał się tam właśnie mecz eFCe Barcelona. Rosmus wleciał do szatni i ubrał czyjeś ubrania. Trener drużyny Żyd zaczął gadać jakieś pierdoły.
- Dzisiaj mecz będą rozgrywać dwie drużyny z Izraela a za cholerę nie wiem czemu w Tajlandii - zaczął - zapraszamy na boisko piłkarzy z eFCe Barelony i Real Żyders!
-Składy są następujące - zaczął Żyd z Real Żyders - Real Żyders! dzisiaj zagrają piłkarze z bólem dupy!
Numer 0 - Czarodziej Złodziej (jak widać ukradł swój numer)
Numer 1 - Stary Tuńczyka
Numer 2 - Nial
Numer 3 - Kejt
Numer 4 - Debi (l)
Numer 5 - Wioleta
Numer 6 - Zejn
Numer 7 - Rosmus
Numer 8 - Czarodziej Dobrodziej
Numer 9 - Krwawa Menda
Numer 10 -  Pierdek
Numer 11 - Selena
Numer 12 - Spicniała Babka
A teraz przeczytam skład eFCe Barcelony!
Mezi, Nejmar i jakieś inne stare pryki.
Mecz się zaczął. Sędzia wyrzucił na boisko piłkę ale nawet nie minęła minuta a zdenerwowana Krwawa wzięła do ręki piłkę i przecięła ją na pół.
- Mam pomysł! - rzucił Zejn wyciągając coś z kieszeni - Jak nie mamy piłki to grajmy bombą!
- Świetny pomysł - powiedział jakiś stary obleśny dziad.
- Czekaj.... - powiedział Mezi - co tu robi ta wstrętna istota?
Nagle wszyscy stanęli w miejscu i chórem krzyknęli - TOŻ TO STARY TUŃCZYKA JEST!...

niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 27

Rosmus niekulturalnie wleciał przez drzwi i nagle zobaczył że w tym autobusie jest zakaz Rosmusa i jest wypisane dlaczego, zapisane ma już dwie rzeczy: przepycha ludzi w drzwiach,  wadzi się z kierowcą że są za drogie bilety. Ale w autobusie był tłok więc Rosmus pomyślał że go nikt nie zauważy. Był dopiero 2 przystanek od wejścia Rosmusa do pojazdu, a już go bolały nogi i chciał siedzieć więc pomyślał że zrzuci jakąś starą babkę z siedzenia i sam tam usiądzie. Usiadł ale okazało się że to była Super Stara Babka! Wzięła go za szmaty i zaczęła nim rzucać po suficie. Później zaczęła go bić młotkiem do wybijania szyb i wychynęła Rosmusa za okno. Rosmus biegł na kolejny przystanek okazało się że to przystanek przy jego chałupie ale czekał na autobus. Pierwsze oczywiście wyrwał swoją najdłuższą pokrzywę z ogródka i pobiegł za autobusem i kuł go pokrzywą. Gdy biegł po drodze za autobusem zdenerwowana Kantora Pawłowska wjechała w niego autem. R.O.smus zadzwonił po pogotowie i zabrali go do szpitala gdzie akurat kręcono serial ,,Olej Flaki''. Rosmusa na sali operacyjnej przyjął doktor Nial Gejmen. Poszedł po wielkie nożyce i bez znieczulenia zaczął mu przecinać flaki i żyły. Z bólu Rosmusowi żyłka w głowie pękła. Powiedział że idzie do kibla ale poleciał zszyć żyłki, flaki a na końcu swój brzuch. Wyleciał ze szpitala a Gejmen cały czas niecierpliwił się ka jest jego pacjent...

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 26

I tak się stało krwawa się nie dowiedziała. Jak wychodził z domu glizdy z ciekawości zajrzał do jej skrzynki na listy. Wyciągnął z niej jedyny list który był w skrzynce i zaczął czytać ulotkę znajdującą się w kopercie:

,,Od dziś (7 lipiec) w galerii ,,U Rumuna''
 można iść na zakupy pod okiem najsławniejszego
 stylisty Tomasza Jacykowa!
 Zapraszamy serdecznie aż do 8 lipca!'' 

Rosmus gdy to przeczytał od razu pobiegł do galerii. Pilnie wypatrywał stylisty lecz nigdzie go nie było. Gdy zgłodniał poszedł do Kej Ef Si i tam czekał na niego Jacyków. 
Najpierw pójdziemy do sklepu z ubraniami i wybierzemy pasujące do ciebie ubrania - rzekł Tomasz
Prowadził R.O. do jakiegoś rusoffego sklepu i kazał mu przymierzyć różową sukienkę i od razu za nią zapłacił gdy Rosmus wyszedł z przymierzalni nie widział nigdzie swojego stylisty ale za pół sekundy Rosmus go zobaczył. Niósł on wielkie pudło z butami z Mak Artura. Kazał Rosmusowi ubrać 26 centymetrowe różowe szpilki.Gdy Rosmus je założył poszli do drogerii ,,Daglas'' i w dziale z próbkami kosmetyków wybierali kosmetyki pasujące do pana R.O.smusa. Jacyków podarował mu duże pudło z próbkami kosmetyków ukradzione z zaplecza i poszli do lustra. Rosmus pomalował się i później wywołał krwawą. Był cały rusoffffy. Stylista poprowadził go do sklepu z perfumami i wybrał dla pana R.O kwiatowe perfumy dla plastików. Wypryskał tym całego Rosmusa. Rosmus gdy wracał do domu poszedł na miejski i zaczął się wadzić z kierowcą że bilety są za drogie bo aż 3zł 80gr. Kierowca wypieprzył Rosmusa z autobusu przez okno ale Rosmus przejechał autostopem na kolejny przystanek tamtego autobusu. Gdy autobus stanął na przystanku Rosmus wleciał niekulturalnie przez drzwi...

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 25

Rosmus zaczął się wywijać jak opętany uciekając do swojej szopy. Włażąc do kibla zauważył brak srajtaśmy. Zaczął się ciąć sztachetą i poleciał na oślep do byle jakiego domu. Myślał że to dom Strzały ale był to dom glizdy.
Przepraszam, czy mogę się wysrać w pańskim kiblu? - poprosił Rosmus.
Nie oczekując odpowiedzi poleciał do sracza i wyciągnął z dupy telefon. i zaczął oglądać na allegro kolorowe dzingle.
O, fajny ten tęczowy dzingiel! Kupie se go! - krzyczał na cały dom glizdy.
Co?! - wydarła się na całą szopę glizda.
Gówno! - kwicał - KIBLAS WYLEWAS - powiedział po cichu.
Wyszedł z kibla i zostawił uchylone drzwi. Poszedł do salonu po stare wiaderko i zbierał do niego broń. Spakował obcinacz do paznokci i nóżkę od krzesła.
JESTEM ROSMUS! - krzyczał wkurzony na glizdę.
Wskoczył na kibel i zaczął płynąć strumieniem wody wylanej z kibla. Aż nagle ujrzał coś niepokojącego:
Toż to krwawa menda! - kwiknął uciekając do wentylacji - Ma taką grubą dupę że za mną tam nie wejdzie - uspakajał się.
Ale jednak to się nie sprawdziło! Krwawa menda rozwaliła kilofem wentylację i Rosmus wypadł na podłogę. Pobiegł do szafy po nóżkę od krzesła i dźgał nią krwawą. Pomyślał że gdy ucieknie krwawa się nie dowie i tak się stało...

Rozdział 24

Bo nadepnął na sztachetę. Przewrócił się i przeczołgnął się do swojego płotu sprawdzić czy to nie jego sztacheta. Okazało się że była z jego domu. Rosmus zaczął skakać jak gówno w trawie na swój strych. Patrzył się przez okienko czy ktoś nie wyrywa sztachet. Jak mrugnął i otworzył oczy zobaczył że nie ma już ani jednej sztachety. Ze złamaną dupą nawet wybrał się na spacer po okolicy żeby zobaczyć czy nie nigdzie jego sztachet. Nie było ich to musiał się na kimś wyżyć. Znalazł nawet idealną okazję gdyż Tina miała urodziny. *w tym samym czasie w domu naprzeciwko*
Tina akurat wyszła na zakupy to musimy zorganizować imprezę.
Musimy to wszystko zorganizować w godzinę! - oznajmiła Strzała
Ja z Kazbekiem pójdziemy kupić tort. - powiedział Bingo
A ja z Białą i Ambrą przygotujemy dekoracje! - krzyknęła wychodząc z domu Astra
Jack, Stefan i Wilczur poszli kupić kiełbaski na grilla w mięsnym a szczeniaki pobiegły po prezenty. Gdy wszyscy byli już w domu przygotowali wszystko i czekali na Tinę. Gdy zobaczyli że ona wchodzi do domu weszli za łóżko a jak ona weszła do pokoju wyskoczyli zza niego. Gdy zaczęło się ściemniać poszli na dwór zrobić grilla. Upiekli kiełbaski i usiedli na ławce.
A KA JEST MOJA KIEŁBASKA? JA SIĘ PYTAM!!!! - wtargnął Rosmus
Nie używaj caps lock'a i dużo wykrzykników na moich urodzinach! - wydarła się na Rosmusa Tina.
No i co z tego?! Ja chcę kiełbaskę! Inaczej pozwę was do sądu! - kwiknął
Spieprzaj prymitywie! - krzyknęła Tina po czym Rosmus zaczął wywijać się jak opętany uciekając...

sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 23

I powybijała im zęby. W tym samym czasie Rosmus składał pozew do sądu przeciw krwawej mendzie. Menda nie przyszła na rozprawę na początku tylko na końcu rozwaliła ścianę kilofem i pomagała sobie młotem. Przez przypadek rozmachła się mieczem i przebiła sędzie. Zamkli ją do klatki na kilka dni ale ona w nocy uciekła przez mały otwór. Złapała trop za Rosmusem i szła jego śladami stóp. Nagle ślad urwał się w pobliskim lumpeksie Krwawa weszła tam poszła do przymierzalni z byle jakimi ubraniami. Ubrała się w to i opuściła przymierzalnię. Nikt nie wiedział że to ona więc zakupiła tamte ubrania i szła za Rosmusem. Rosmus nie wiedział że to ona i że ona go śledzi więc był wesoły tak jakby srał do niedosranych majtek. Rosmus był daleko od domu i szedł, szedł, szedł aż się przewrócił na bombę atomową która akurat wybuchała. Rosmus wystrzelił się i spadł tak blisko domu ale zobaczył krwawą demolującą jego dom. Rosmus się rozpłakał i kwicał jakby go świnie goniły bo nadepnął na...